Forum www.vamdiaries.fora.pl Strona Główna
 
 FAQFAQ   FAQSzukaj   FAQUżytkownicy   FAQGrupy  GalerieGalerie   FAQRejestracja   FAQProfil   FAQZaloguj 
FAQZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   
Ucieczka

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.vamdiaries.fora.pl Strona Główna -> ▪ Maszyna do pisania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Roza
Zbłąkana owieczka
Zbłąkana owieczka



Dołączył: 19 Lut 2011
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żory

PostWysłany: Nie 12:11, 20 Lut 2011    Temat postu: Ucieczka

Moje nowe opowiadanie Wink Prowadzę je również na blogu, ale postanowiłam zamieścić je też tutaj.
Enjoy!

10 października 2010, Londyn, godzina 12.15

Szłam ulicami londyńskiego przedmieścia z rękami wciśniętymi do kieszeni i kapturem naciągniętym na głowę, pod którym ukryłam słuchawki odtwarzacza. Pomimo dźwięków muzyki do moich wyczulonych uszu docierały wszystkie dźwięki z zewnątrz - chlupot wody, odgłosy padającego deszczu, piski opon przejeżdżających obok samochodów. Czułam oddechy ludzi idących z naprzeciwka i wszystkie krople wody, bijące w moją twarz.
Nasunęłam kaptur mocniej i wyciągnęłam cienkie kabelki z uszu, wsuwając je do kieszeni kurtki. Naprawdę lubiłam deszcz, więc wolałam wsłuchać się w stukot jego kropli, niż zakłócać przyjemny szum muzyką. Zwykły dzień w Londynie... ludzie szybkim krokiem przemierzali jego ulice przytrzymując kaptury rękami lub dzierżąc w dłoni parasolkę.
Byłam chyba wyjątkiem.
Wolnym krokiem przemierzałam mokry chodnik idąc ze spuszczona głową i skupiając się na każdej kropelce ulewy. Tak wyglądał mój październikowy dzień w Londynie, od ponad pięciu lat.
Kiedyś też byłam jak inni, przeciętni ludzie. Sprawami priorytetowymi były dla mnie błahostki, a deszcz zmorą, przeszkadzającą we wszystkich codziennych sprawach.
Pięć lat temu byłam zwykłą dziewczyną.
Pięć lat temu nienawidziłam deszczu.
Pięć lat temu zostałam...wampirem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Roza dnia Nie 15:17, 20 Lut 2011, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mickey
Moderator
Moderator



Dołączył: 19 Lut 2011
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:49, 20 Lut 2011    Temat postu:

Na początku może zaznaczę błędy, w dalszej części je opiszę :3
Cytat:
Szłam ulicami Londyńskiego przedmieścia, z rękami wciśniętymi do kieszeni i kapturem, naciągniętym na głowę, pod którym ukryłam słuchawki odtwarzacza. Pomimo dźwięków muzyki, do moich wyczulonych uszu docierały wszystkie dźwięki z zewnątrz - chlupot wody, odgłosy padającego deszczu, piski opon, przejeżdżających obok samochodów. Czułam oddechy ludzi, idących z naprzeciwka i wszystkie krople wody, uderzające mnie po twarzy.
Nasunęłam kaptur niżej i wyciągnęłam cienkie kabelki z uszu, wsuwając je do kieszeni kurtki. Naprawdę lubiłam deszcz, więc wolałam wsłuchać się w stukot jego kropli, niż zakłócać przyjemny szum muzyką. Zwykły dzień w Londynie... ludzie szybkim krokiem przemierzali jego ulice, przytrzymując kaptury rękami, lub dzierżąc w dłoni parasolkę.
Chyba byłam wyjątkiem.
Wolnym krokiem przemierzałam mokry chodnik, idąc ze spuszczona głową i skupiając się na każdej kropelce ulewy. Tak wyglądał mój październikowy dzień w Londynie, od ponad pięciu lat.
Kiedyś też byłam jak inni, przeciętni ludzie. Sprawami priorytetowymi były dla mnie błahostki, a deszcz był zmorą, przeszkadzającą we wszystkich codziennych sprawach.
Pięć lat temu byłam zwykłą dziewczyną.
Pięć lat temu nienawidziłam deszczu.
Pięć lat temu zostałam...wampirem.


- Londyńskiego - powinno być z małej litery.
- przecinki na czerwono powinny zniknąć
- uderzające mnie po twarzy - lepiej brzmi bijące w moją twarz
- nasunęłam kaptur niżej - nie można niżej, można mocniej.
- chyba byłam - byłam chyba (lepiej brzmi)
- były = był - to zdanie lepiej by brzmiało tak skonstruowane - Sprawami priorytetowymi były dla mnie błahostki, a deszcz zmorą, nawiedzającą mnie częściej, niż ktokolwiek mógł przypuszczać.

Ogólnie trochę krótkie ale zachęciło mnie do czytania i raczej będę śledziła :3 Nie bierz mojej oceny jako coś wrednego, po prostu chciałam cię poprawić i sprawić, żebyś lepiej pisała. Na razie zapowiada się baardzo ciekawie i mam nadzieję, że to nie będzie kolejne opowiadanie typu 'jestem wampirem i zakochałam się w zwykłym chłopaku', tylko, że wpleciesz jakiś ciekawy wątek.
Dużo weny życzę! :>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Veronique
Iniemamocny
Iniemamocny



Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Nie 15:01, 20 Lut 2011    Temat postu:

całkiem fajne tylko szkoda, ze takie krótkie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roza
Zbłąkana owieczka
Zbłąkana owieczka



Dołączył: 19 Lut 2011
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żory

PostWysłany: Nie 15:11, 20 Lut 2011    Temat postu:

Dzięki za poprawianie błędów! Zawsze miałam problemy z interpunkcją Very Happy Zaraz je poprawię Wink A teraz dodaje nastepny wpis.

15 września 2005, Londyn, godzina 19.20

Przepychałam się do wyjścia, potrącając stojących mi na drodze ludzi. Kiedy w końcu wypadłam za rozsuwane drzwi metra odetchnęłam z ulgą.
Poprawiłam torbę na ramieniu i wbiegłam po schodach w górę, aby wyjść na ciemna ulicę.
Ruszyłam brudnym chodnikiem, zakładając kaptur na głowę i przeklinając w duchu deszcz, który wpadał mi za kołnierz kurtki.
Skręciłam w wąską uliczkę, oświetloną tylko jedną latarnią, dająco mało światła. Jak co dzień, wracając ze szkoły przechodziłam koło brudnego obskurnego baru, wzdychając ze zmęczenia. Zajęcia dodatkowe, na które upierali się rodzice wyczerpywały mnie, nie dając czasu na odrabianie lekcji, uczenie się, a czasami nawet na spanie.
Kiedy zorientowałam się, że ktoś trzyma mnie za rękaw kurtki było już za późno. Silne dłonie wciągnęły mnie do wnętrza baru, nie dając szans na jakąkolwiek ucieczkę. Mimo to próbowałam wyrwać się z uścisku obcych rąk.
Bezskutecznie.
- Hm... – usłyszałam czyjś miękki głos, a potem muśniecie palców na szyi.
- Nada się – powiedział ktoś inny, zaciskając uścisk na moich ramionach. W tle słyszałam głośne śmiechy i trzask szkła. Było zbyt ciemno, żebym mogła zobaczyć twarze napastników. Nagle jeden z nich puścił mnie i złapał moją rękę.
- Spróbuj uciekać, to cię zabije- powiedział spokojnie i pociągnął mnie, w bliżej nieokreślonym kierunku. Dotarło do mnie, że moja torba dalej trzyma się na ramieniu, więc jednym ruchem zdjęłam ją i uderzyłam mężczyznę. Nie oglądając się ruszyłam biegiem do drzwi, kiedy blada dłoń spoczęła na klamce, zagradzając mi przejście. Zadrżałam ze strachu i powoli odwróciłam się za siebie.
-Uspokój się, Jerry – ponownie doszedł mnie miękki głos – Postaramy się, żeby nie bolało, dobrze?
Czy on zwracał się do mnie? Mój mózg był w zbyt dużym szoku, żeby normalnie funkcjonować. Nagle w pomieszczeniu zrobiło się jasno, więc zmrużyłam oczy. Kiedy mój wzrok przyzwyczaił się do światła, mogłam dostrzec obojga mężczyzn, stojących przede mną. Zamrugałam z niedowierzaniem, widząc jacy są przystojni.
Ten, który mnie trzymał, stał z rekami w kieszeni. Miał krótko ostrzyżone, czarne włosy, skręcone w loczki, a zielone oczy patrzyły na mnie ze złością. Drugi był nieco niższy, a trochę dłuższe, kasztanowe włosy opadały mu kosmykami na czoło. Niesamowicie ciemne oczy patrzyły na mnie łagodnie, z nutka zainteresowania, opierając się o ścianę.
- Czego ode mnie chcecie? - spytałam, drżącym głosem. Ten niższy oderwał się od ściany i wolnym krokiem podszedł do mnie. Moja warga zadrżała, kiedy pochylił się nad moim uchem.
- Tylko odrobiny zabawy – szepnął i odchylił się do tyłu – Jesteśmy tacy znudzeni ciągłym życiem w ukryciu i kradzionej krwi. Chcieliśmy kogoś młodszego, a ty byłaś naszą pierwszą okazją – zlustrował mnie wzrokiem z góry na dół, zatrzymując wzrok na oczach – Chociaż dla ciebie zrobię chyba wyjątek, skarbie – stwierdził i odwrócił się na ułamek sekundy – Jerry, przynieś krew.
Po zniknięciu chłopaka, pochylił się nad moja szyją.
- Zobaczysz, spodoba ci się – obiecał, muskając skórę wargami. Krzyknęłam, kiedy poczułam ból przeszywający mnie całą, od palców do czubka głowy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Roza dnia Nie 15:18, 20 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mickey
Moderator
Moderator



Dołączył: 19 Lut 2011
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:14, 20 Lut 2011    Temat postu:

Po pierwsze latarnia nie może być mdła. Mdłe może być światło z niej padające :3
A poza tym więcej błędów nie zauważyłam. Ta część świetna, coś się dzieje, jestem naprawdę pod wrażeniem. Jest to chyba coś w stylu pamiętnika, pamiętnika wampirzycy...:3 Bardzo mi się podoba jak na razie :>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roza
Zbłąkana owieczka
Zbłąkana owieczka



Dołączył: 19 Lut 2011
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żory

PostWysłany: Nie 15:19, 20 Lut 2011    Temat postu:

Dzięki za miłe słowa, z tą latarnią już poprawiłam xD Mój błąd Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Veronique
Iniemamocny
Iniemamocny



Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Nie 15:36, 20 Lut 2011    Temat postu:

zabieram się za czytanie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roza
Zbłąkana owieczka
Zbłąkana owieczka



Dołączył: 19 Lut 2011
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żory

PostWysłany: Śro 14:52, 23 Lut 2011    Temat postu:

10 października 2010, Londyn, godzina 18.15

Zatrzasnęłam za sobą drzwi i zsunęłam kaptur z głowy.
- Wróciłam! - zawołałam, rozsuwając zamek błyskawiczny. Nim minęła sekunda przede mną stanął Sam.
- Gdzie byłaś? - spytał, podchodząc bliżej.
Wzruszyłam ramionami, wieszając kurtkę na wieszaku i obciągając szary sweter.
- Na spacerze, jak zawsze – mruknęłam. Poczułam jego ręce na ramionach, mimowolnie się rozluźniłam. Spojrzałam w te ciemnie oczy, które obserwowały mnie z niepokojem. Oto prawdziwy przyjaciel, pomyślałam. To nie było to samo, co kilka lat temu, za czasów mojego człowieczeństwa, kiedy przyjacielem była osoba, która nie wygadała twoich tajemnic i zawsze była gotowa cie wysłuchać. Z Samem było inaczej – był moja bratnią duszą. Kimś z kim mogłam wieczorem zasnąć, napić się, komu mogłam się wypłakać na ramieniu i poczuć ciepłą rękę na włosach zawsze, kiedy czułam się źle.
- Martwię się o ciebie, Kate – westchnął, przyciągając mnie do siebie. Wspomniałam sobie rodziców - mamę, która przytulała mnie po zerwaniu z chłopakiem.
- Myślałam o rodzicach – oznajmiłam. Od pięciu lat nie zobaczyłam ich ani razu. To dlatego zostałam w Londynie – coś trzymało mnie blisko nich. Jeszcze dwa lata temu widziałam swoje zdjęcia na słupach, latarniach i szybach sklepów, z wielkim napisem „zaginiona”. Pragnęłam się z nimi spotkać, pokazać, że żyje... mniej więcej. Sam i moje sumienie mówiło jednak, że dla ich własnego dobra powinnam zapomnieć i wyjechać daleko. Co do tego pierwszego, to bardzo się starałam, a drugiego po prostu nie mogłam zrobić.
Sam nie skomentował tego w żaden sposób, więc staliśmy w milczeniu.
- Co ja bym bez ciebie zrobił? – powiedział nagle i odsunął mnie na długość swojego ramienia.
- Pięć lat temu jakoś sobie radziłeś – stwierdziłam, uśmiechając się lekko.
Zabawnie zmrużył oczy i pocałował mnie w czoło.
- Nie mam pojęcia jakim cudem – mruknął mi do ucha, co przypomniało mi scenę sprzed pięciu lat w ciemnym barze, z Jerrym, którego już nie było.
- Właściwie, czemu to zrobiłeś? - spytałam, marszcząc czoło – I nie mów mi, że z nudów, bo już w to nie wierzę.
Wiedział o co mi chodzi i bez słowa odwrócił się i ruszył do kuchni. Poszłam za nim, zostawiając torbę przy drzwiach. Usiadł przy stole i wskazał miejsce naprzeciwko, które zajęłam w mgnieniu oka. Oparł dłonie na stole i spojrzał na mnie uważnie.
- W sumie sam nie wiem – wzruszył ramionami – Na początku chciałem się tylko pożywić, a potem spojrzałem w twoje oczy – uśmiechnął się na to wspomnienie – Naprawdę byłaś wtedy niesamowita i pomyślałem, że warto byłoby mieć przy sobie kogoś takiego – ponowił gest ramion.
Otworzyłam usta ze zdumienia. Nigdy mi czegoś takiego nie mówił – znaczy, często powtarzał, że jestem piękna, z czego wynikały sprzeczki. Ale zawsze utrzymywał, że przemiana mnie była impulsem, a głównym powodem była nuda w jego wielowiekowym życiu.
Zamrugałam i przyjrzałam się jego twarzy, na której teraz widniało zakłopotanie. Po raz pierwszy od mojej przemiany wydawało się, że nie wie co powiedzieć.
Ze śmiechem zerwałam się z krzesła i złożyłam pocałunek na jego policzku. Nie miałam pojęcia, czy to przez przypadek, czy celowo, ale moje usta zsunęły się trochę niżej i natrafiły na usta Sama. Zaskoczona, stwierdziłam, że jego usta idealnie pasują do moich i są miękkie niczym jedwab. Nim zatraciłam się całkowicie odskoczyłam jak poparzona i odwróciłam się gwałtownie. Dotknęłam ręką ust i przymknęłam oczy, oddychając szybko, pomimo że powietrze było mi zbędne do życia.
- Ja...- usłyszałam cichy świst i poczułam lekki wiatr. Odwróciłam się z powrotem, ale Sama już nie było, a trzask drzwi odbijał się echem w mojej czaszce. Otworzyłam drzwiczki lodówki i jednym ruchem zerwałam zakrętkę z plastikowej butelki. Gwałtownie połykałam słodki, gęsty napój, aż na dnie nie została nawet kropelka. Jednak nawet krew nie pomogła i nie zwalczyła dziwnego uczucia w mojej głowie. Usiadłam na stole i podkuliłam nogi, głowę opierając na kolanach. Co ja zrobiłam?! To wszystko moja wina, czemu nie mogłam po prostu się uśmiechnąć? No tak, przecież ja zawsze muszę zrobić coś nieodpowiedniego.
Nagle się przestraszyłam. Nie widziałam twarzy Sama, na pewno jest wściekły. A wystarczy jeden kołek w serce i nie żyje... po raz drugi. A Sam jest starszy i silniejszy ode mnie, z pewnością zabił więcej wampirów niż mogę sobie wyobrazić.
Zapragnęłam aby znowu przytuliła mnie mama, pogłaskała po głowie, powiedziała, że wszystko będzie dobrze. Jednak nauczyłam się czegoś wartościowego – marzenia się nie spełniają, chyba, że masz szczęście.
Wampiry zazwyczaj go nie mają.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mickey
Moderator
Moderator



Dołączył: 19 Lut 2011
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:01, 23 Lut 2011    Temat postu:

łaaaa, świetne! więcej, więcej, więcej!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roza
Zbłąkana owieczka
Zbłąkana owieczka



Dołączył: 19 Lut 2011
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żory

PostWysłany: Pią 8:31, 25 Lut 2011    Temat postu:

10 październik 2010, godzina 19.30

Zsunęłam kaptur z głowy i przeczesałam włosy palcami. Rozglądałam się wokół i wracałam wspomnieniami pięć lat wstecz, kiedy w to miejsce wciągnęła mnie ręką Jerry'ego, a Sam zamienił mnie w wampira. Często tu przychodziłam – najczęściej bez wiedzy mojego przyjaciela. Byłego przyjaciela. Po tym co się stało, co zrobiłam, nie będzie chciał mnie znać.
Usiadłam na wysokim krzesełku przy barze i zamówiłam piwo. Barman rozpozna moją twarz i uśmiechnął się. Odwzajemniłam gest, spoglądając na jego przystojną twarz. Mógł mieć co najwyżej dwadzieścia lat. Teoretycznie był starszy ode mnie o dwa lata, a praktycznie to ja byłam od niego starsza o trzy. Upiłam łyk gorzkiego napoju, zatapiając się w myślach. Możliwe, że Sam był już daleko stąd i zostałam sama. Po tej myśli, miałam wrażenie, że moje martwe serce zabiło. Nie wyobrażałam sobie dalszego życia bez Sama, mojego jedynego przyjaciela. Wieczne, samotne życie, tułając się po świecie i żywiąc się krwią, wykradaną z punktów krwiodawstwa. Czułam się, jakby Sam był miłością mojego życia, co kompletnie nie było prawdą. Ten pocałunek... to był nic nie znaczący przypadek. W tej chwili niczego nie pragnęłam bardziej, niż wyłączyć swoje emocje, nacisnąć jakiś guzik. Miałam taki przycisk, który wszystko wyłączał, ale postanowiłam, że nigdy go nie użyje i zachowam w sobie ta odrobinę człowieczeństwa.
Zatrzasnęłam za sobą drzwi, w tym samym momencie, kiedy wypchana torba wylądowała koło mnie, odbijając się od ściany. Wróciłam tu z nastawieniem, że dom będzie pusty, więc teraz poczułam się okropnie.
- Sam?! - zawołałam, drżącym głosem. Nie byłam na to przygotowana, więc podskoczyłam, kiedy pojawił się przede mną – Boże!
- Spakuj się – mruknął – Wyjeżdżamy.
Zamrugałam z niedowierzaniem. Widziałam stanowczość na jego twarzy, kiedy mówił te słowa. Mięśnie miał napięte, a czoło zmarszczone, jakby się czegoś obawiał.
- Żartujesz, prawda? - spytałam. Pokręcił głową – Przecież wiesz, co mnie tu trzyma – powiedziałam cicho, spuszczając głowę. Łzy leciały mi po policzkach, więc otarłam je wierzchem dłoni. Chłopak podszedł bliżej, złapał mnie za podbródek i zmusił do patrzenia w jego oczy, a potem chwycił mnie za ramiona.
- Kate – zaczął spokojnie – Trzymanie się blisko nich tylko bardziej boli, musisz to zrozumieć. Oni z czasem zapomną, zaczną żyć dalej. Ty też musisz. Nie możesz całą wieczność wracać do przeszłości, myśl o przyszłości. Czy myślisz, że byłbym tutaj gdybym tak nie zrobił?
Miałam ochotę krzyknąć, że nigdy się z tym nie pogodzę, ale wiedziałam, że Sam ma rację. Rozpamiętywanie nic nie da, będzie tylko bardziej boleć.
- Ja...- zaczęłam, nagle przestraszona – Przepraszam za...
- Idź po swoje rzeczy – przerwał mi, głosem bez wyrazu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.vamdiaries.fora.pl Strona Główna -> ▪ Maszyna do pisania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Style edur created by spleen & Programy.
Regulamin