Forum www.vamdiaries.fora.pl Strona Główna
 
 FAQFAQ   FAQSzukaj   FAQUżytkownicy   FAQGrupy  GalerieGalerie   FAQRejestracja   FAQProfil   FAQZaloguj 
FAQZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   
Two suns

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.vamdiaries.fora.pl Strona Główna -> ▪ Maszyna do pisania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mickey
Moderator
Moderator



Dołączył: 19 Lut 2011
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:15, 20 Lut 2011    Temat postu: Two suns

Stłumione dźwięki dobiegały moich uszu poprzez stosunkowo cienką szybę samochodu. Jego wnętrze wypełniała waniliowa woń drzewka zapachowego. Cristal odwróciła się do mnie, popatrzyła prosto w oczy i cichutko szepnęła:
- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? Nie poganiam cię. To będzie niosło za sobą konsekwencje. – powiedziała z przekonaniem. Nagle w jej oczach dostrzegłam coś dzikiego, zabłysnęły i czarne tęczówki rozjaśniły się tak, że teraz ich barwa przypominała bardziej popiół.
- Ugh, przestań mnie hipnotyzować! I tak ci się nie uda, mam przy sobie werbenę. – odpowiedziałam zniesmaczona. – Wychodzę, wkraczam do baru i wypominam mu wszystko, jasne?
- Może cię skrzywdzić. Eleno, wilkołaki są nieobliczalne. A co, jeśli Tyler wpadnie w furię i przeistoczy się na oczach wszystkich klientów? – krzyknęła na mnie. Wiem, że się martwiła, ale jeśli dalej poprowadziłybyśmy ten dialog, zapewne skończyłabym jako kolacja.

Bez słowa otworzyłam drzwiczki i stąpnęłam niepewnie na parkingu. Wzięłam kilka głębokich wdechów, przeczesałam włosy dłonią, a w drugą wzięłam moją płócienną torbę. Teraz stałam już całkiem wyprostowana. Nie zamykając drzwi bordowego mercedesa, ruszyłam ku wejściu baru. Pokonałam kilka betonowych schodków i parę całujących się nastolatków na werandzie. Jeszcze jeden głęboki oddech. Pchnęłam drewnianą bramkę i moim oczom ukazała się zadymiona spelunka pełna mężczyzn pijących drinki albo zabawiających barmanki. Tyler stał właśnie przy jednym ze stolików i zbierał puste kufle po piwie. Przygryzłam wargę i podeszłam z promiennym uśmiechem do mojego chłopaka. „ Nie mogę ego zrobić” pomyślałam. A co, jeśli to nie była prawda? Co, jeśli to, co powiedziała mi Cristal nawet nie leżało obok prawdy?
- Hej kochanie – pocałowałam go w policzek. – Chyba musimy pogadać. Proszę, nie odbierz tego źle, po prostu Cristal… - nie dokończyłam, bo przerwał mi swoim lekko zachrypniętym głosem.
- Cristal…Ta dziewczyna cię kiedyś wpędzi w jakąś obsesję! Nieważne co ci powiedziała – to na pewno nieprawda.
- Och, no tak, wiem, że już kilka razy mnie zawiodła. Zawiodła też ciebie i właśnie dlatego tu jestem – aby dowiedzieć się realnych rzeczy. Odpowiedz tak lub nie, okej? – kolejny głęboki wdech – Spałeś z Bonnie?
- Co?! Co ty wygadujesz?! – wydarł się na mnie tak głośno, że wszyscy w barze popatrzyli się na nas. Miałam w oczach łzy. Kiedy to dostrzegł, ton jego głosu od razu złagodniał. – Oczywiście, że nie. Eleno, jesteśmy razem. To i mnie, i ciebie upoważnia do tego, żebyśmy byli ze sobą szczerzy. Nie spałem z nią. Wolę bardziej wartościowe dziewczyny…Ciebie. – pocałował mnie delikatnie w usta – A teraz wybacz, ale mam dużo pracy. Odwiedzę cię jak tylko skończę, okej? – jeszcze raz złożył mi pocałunek, tym razem bardziej namiętny, i objął mnie. – A teraz zmykaj, naprawdę. Widzimy się za godzinę! – krzyknął na odchodnym.

Co ja najlepszego zrobiłam?! Mam wierzyć Cristal, czy może Tylerowi? Pogubiłam się już. Naprawdę nie wiedziałam co myśleć. Teraz pomoże mi tylko gorący prysznic i kubek kakao. Wyszłam z baru patrząc na czubki butów. Nagle spotkała mnie skała. Wpadłam na kogoś, na kogoś mocnego, kto pod moim ciężarem nawet się nie ruszył. Popatrzył mi tylko prosto w oczy, uśmiechnął się i odszedł. Ale tego spojrzenia na zapomniałam na długo. Myślałam o nim przez całą drogę, gdy wracałam do domu. Kiedy robiłam kakao. Kiedy brałam prysznic. Nawet wtedy, kiedy przyjechał Tyler. Zamiast jego brązowych oczu, ujrzałam tamte – zielone, nieludzko piękne. Kiedy mój towarzysz się uśmiechał, nie widziałam jego uśmiechu. Widziałam tamten – spokojny, ale jednak zawadiacki. Musiałam się dowiedzieć, kim był tamten mężczyzna. Po prostu musiałam. Miałam w sobie nieodparte pragnienie poznania tego kogoś. Nie zwracałam zbytniej uwagi na to, co mówi brunet obok mnie. Dalej nurtowało mnie pytanie, na kogo wpadłam przed barem…

------------------------------------
Na razie wydaje się banalne, ale takie nie będzie...Jak wam się podoba? Wiem, że trochę krótkie :<


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mickey dnia Nie 16:16, 20 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
meggi
Administrator
Administrator



Dołączył: 14 Lut 2011
Posty: 145
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: śląskie

PostWysłany: Nie 17:02, 20 Lut 2011    Temat postu:

Wiem, że się martwiła, ale jeśli dalej poprowadziłybyśmy ten dialog, zapewne skończyłabym jako kolacja.
- mistrz!

czekam na dalszą część!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roza
Zbłąkana owieczka
Zbłąkana owieczka



Dołączył: 19 Lut 2011
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żory

PostWysłany: Nie 17:43, 20 Lut 2011    Temat postu:

Fajnie zaczęłaś Wink Ale jakoś nie wierzę Tylerowi, a Cristal tak xD Czekam na ciąg dalszy:D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mickey
Moderator
Moderator



Dołączył: 19 Lut 2011
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 13:54, 21 Lut 2011    Temat postu:

Otworzyłam oczy. Kolejny dzień, praktycznie taki sam jak wszystkie. Z tym tylko wyjątkiem, że właśnie rozpoczął się weekend. Popatrzyłam na fioletowy budzik ustawiony na białym stoliku nocnym, który cały pochłonięty był zapiskami i karteczkami. Była dopiero 7:15. Nie tracąc czasu wstałam i udałam się pod prysznic. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam za sobą postać. To był tamten chłopak. Nie mogłam uwierzyć. To ten sam, na którego wpadłam pod barem. Te same, przebiegłe, zielone i chłodne oczy. Ten sam zawadiacki uśmiech. Ta sama potargana czupryna ciemnego koloru.
- Witaj Eleno – uśmiechnął się jeszcze szerzej. Podszedł do mnie leniwym krokiem i spojrzał prosto w lustro, gdzie jego odbite spojrzenie spotkało się z moim. – Wiem, że ty wiesz, okej? Na kilometr wyczuwam werbenę, ale dla twoje wiadomości, co cię pewnie przerazi, na mnie już nie działa – pochylił się nade mną i moją szyję owionął zimny oddech.
- Jak się tu dostałeś? Kto cię…- nie dokończyłam, bo zaczął się śmiać. Drwił ze mnie.
-Haha! Wiesz, twoja ciotunia jest bardzo głupiutka. Tak jak i ty. Nie dałaś jej werbeny? Żadnego naszyjnika? Żadnej bransoletki? Haha! – zaczął się śmiać jak szalony. – Wiesz, szczerze mówiąc poszło łatwiej niż się spodziewałem. Eh, ci ludzie.
- Czego chcesz? – zapytałam ostro obracając się do niego i ty samym sprawiając, że nasze twarze dzieliły już tylko centymetry.
- Tak się składa, że, hm, jakby to tu ładnie ująć… Mam do ciebie interes. Mia… - zbliżył się jeszcze bardziej i musnął swoimi wargami moje. Bogi się pode mną ugięły i musiałam złapać się blatu, przy okazji zrzucając na podłogę kilka kosmetyków i mydelniczkę, aby nie upaść. W tej samej chwili zawiał mocny wiatr i rozdzieliła nas Cristal.
- Damon, Damon, Damon… - zacmokała. – Czego szukasz w naszym mieście? Myślałam, że na dobre oddałeś się pieprzeniu z kim popadnie i kolejno piciu ze swoich kochanek? – Nim się obejrzałam, przycisnęła go do ściany po drugiej stronie łazienki. – Nieładnie, nieładnie…
Zadyszał mocno i dodał przyciszonym głosem:
- Znudziło mi się takie życie. – uśmiechnął się. Och, czy on musiał to robić?! Czy naprawdę musiał doprowadzać mnie do szaleństwa tym swoim uśmiechem?
- Eleno, cofnij zaproszenie, proszę. – powiedziała Cristal.
Posłusznie odmówiłam dalszych niespodziewanych wizyt, jak się okazało, Damonowi. I nagle stało się coś, czego zupełnie się nie spodziewałam. Jakaś nadprzyrodzona siła wyrwała chłopaka spod ściany i przeniosła tuż za okno. Całe szczęście miałam pokój od strony ogrodu. Nie wiem jakby zareagowała pani Smith na codziennym spacerze ze swoim pudlem.

Po tym, jak Damon na dobre zniknął z mojego pola widzenia, zeszłam na dół do Cristal. Siedziała na sofie i przeglądała miejscowy tygodnik.
- Cris, możemy pogadać? Czy może słyszałaś moją rozmowę z Ty’em? – zapytałam.
- Jak ty mnie dobrze znasz! Wiesz, spodziewałam się tego. Naprawdę. Spodziewałam się, ze zaprzeczy. A wiesz czemu to zrobił? Bo chciał cię mieć przy sobie. To proste. – rzekła nie odrywając wzroku od lektury. – Co masz zamiar dziś zrobić?
- Odwiedzę może cmentarz. Po śmierci Caroline jej mama nawet nie odwiedza grobu. Trzeba tam posprzątać, wymienić wodę, zetrzeć kurz. Rutyna.
- Och, no tak. Zapomniałam. Słuchaj, wiem, że to może dziwne, ale nie było mnie w kraju kiedy zginęła. Wiem też, że to dla ciebie trudne – stracić rodziców i przyjaciółkę w przeciągu pół roku – ale opowiedz mi jak to było. Znam tylko okrojoną wersję.
- Och, okej. W porządku. Nie wiem od czego zacząć, więc zacznę od początku. Wiesz, że Caroline była dziewczyną Matta, prawda?
- Tak, coś mi się obiło o uszy.
- No właśnie. Bonnie, nie mogła tego znieść. Wiesz, jest czarownicą i…
- Czkaj, czekaj, czekaj. To znaczy, że do Mystic Falls powróciły czarownice?! – krzyknęła piskliwe.
- No tak, już kilkadziesiąt lat temu. A co, nie wiedziałaś o tym? Cristal? Cristal, gdzie jesteś?!
Nie było jej. Zostawiła po sobie tylko zapach jej ulubionych, kwiatowych perfum i rozłożoną gazetę na fotelu. Rozejrzałam się dookoła i nigdzie nie mogłam jej dostrzec. Gdzie ona znowu polazła? Byle nie napędziła sobie kłopotów. To znaczy, byle nie napędziła sobie niebezpiecznych kłopotów, na przykład kontrowersji z wilkołakami, okradzionego z krwi szpitala i tym podobnych. Po prostu nie było to w jej stylu. Nikt nieznający prawy nawet nie pomyślałby, że ta ruda, licha z pozoru istotka może łamać kości zmiennokształtnym, zabijać jednym ugryzieniem najlepszego wojownika czy choćby skręcać kark osobom, które za dużo widziały (tak naprawdę najpierw się najeść, potem zabić).

Odparłam te przeraźliwe myśli i gorączkowo zaczęłam zastanawiać się, co też stało się z Jenną. Odruchowo wbiegłam do kuchni, gdzie zwykle moja ciotka jak co rano przygotowywała kawę i tosty. Zobaczyłam ją – uśmiechała się jak opętana, nieprzytomnie, jakby wpadła w trans
-Jenna! - podbiegłam do niej i w tym samym czasie otworzyłam małą szkatułeczkę naszyjnika, by wyciągnąć z niego trochę werbeny. Gdy tylko na mnie spojrzała i otworzyła szeroko pełne usta aby się przywitać, wcisnęłam jej odrobinę ziół między wargi. Skrzywiła się i ocknęła.
- Ugh, chyba nie posłodziłam kawy. Fuj. Jak to w ogóle można pić, no wiesz, gorzkie?! – odetchnęłam z ulgą. Wróciła, całe szczęście.
Nie mówiąc ani słowa więcej powróciła do przygotowywania śniadania, a ja wbiegłam po schodach do sypialni i sięgnęłam po telefon, który leżał akurat na dębowej komodzie. Rozsunęłam klapkę i wybrałam numer Jeremy’ego, który od wczoraj bawił się na biwaku ze swoją dziewczyną Vicky i przyjaciółmi.
Jeremy to mój starszy brat. Zachowuje się bardzo smutno, praktycznie cały czas zmienia styl bycia. Od punka do Emo, od Emo do narkomana…I to na razie ostatni etap. Wiedział o wszystkich nadprzyrodzonych zdolnościach moich znajomych. O czarodziejskich mocach Bonnie, o „ pijawce” – jak nazywał Cristal. Kiedy chciał o wszystkim zapomnieć, najlepszym wyjściem było połknięcie kilkunastu pigułek albo wciągnięcie paru kresek. Nie mogłam życ ze świadomością, że mój brat z każdym takim czynem zabija się. Za dużo się dzieje w naszym życiu. Za dużo nieszczęść, za dużo dziwnych, nadnaturalnych rzeczy. Ale musimy istnieć ze świadomością, że oprócz nas po ulicach chodzą także wampiry, wilkołaki i czarodzieje.
Jeremy nie odbierał. Poddałam się za drugim razem. Ten chłopak mnie kiedyś wykończy.

Usłyszałam pukanie drzwi, a że nikt nie otwierał i pukający nie ustępował, zdałam sobie sprawę, że Jenna już wyszła do pracy. Narzuciłam na siebie starą niebieską bluzę z kapturem i zbiegłam na dół. Otworzyłam drzwi i nie mogłam uwierzyć, czemu ktoś taki jak Bonnie miałby mi składać wizytę. Dawno przestałyśmy rozmawiać, między innymi dlatego, że, hm… Powiedzmy, że zrobiła się bardzo przebojową dziewczyną.
- Cześć, Eleno. – uśmiechnęła się, odgarniając jednocześnie kręcony kosmyk z czoła. – Chcesz może zobaczyć, z kim sprawiłam ci wizytę?
Wychyliłam się za próg i ujrzałam Stefana – chłopaka z mojej klasy. Znaliśmy się dość dobrze, pomimo że Cristal odrzucała tą znajomość. Stefan bowiem również był wampirem, a Cris przekonywała mnie, że „ może mi zrobić krzywdę”, „wyssie mnie z krwi”, „zgwałci mnie a potem zabije” albo „zauroczy i porzuci”. Kiedy tak twierdziła nawet nie śmiałam się zaśmiać – wiem, do czego była zdolna. Nie pomyślała natomiast o tym, że ona także jest „pijawką” – że także może mnie ugryźć, napić się, zabić…
Twarz Stefana wykrzywiał grymas bólu. Nagle znienacka klęknął na kamiennej posadce tarasu i wycharczał: „Uciekaj…”.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Itaczka
Bitujący bober
Bitujący bober



Dołączył: 20 Lut 2011
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod Warszawy...

PostWysłany: Pon 14:41, 21 Lut 2011    Temat postu:

Powiem, że zaciekawiło mnie twoje małe opowiadanie... Wstawiaj szybko! Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.vamdiaries.fora.pl Strona Główna -> ▪ Maszyna do pisania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Style edur created by spleen & Programy.
Regulamin